A jak pan radzi sobie ze stresem?
- stres mnie motywuje!
środa, 3 czerwca 2009
wtorek, 2 czerwca 2009
Się kręci...
Prawie letni poranek. Za otwartym oknem deszcz napieprzał już od kilku godzin. Jean otworzyła oczy i chrapliwym głosem ziewnęła, po czym przełożyła się na drugi bok. Z jej zielonych oczu odczytywalne było cierpienie. Mogę to zrobić na wiele sposobów – pomyślała Jean. Po cichu, albo pompatycznie. Szukała najlepszego rozwiązania dla rozwiązania swoich trosk. Niestety nic nie przychodziło jej na myśl. Po kilku minutach zwlekła się z barłogowego wyra i powolnym krokiem zmierzała ku stolika z telefonem. Jej kończyny zdawały się być powyjebywane we wszystkie strony. Nagle zdała sobie sprawę, że jest już przy telefonie. Halo – wyjęczała Jean. Tak słucham – odezwał się głos w słuchawce. Fele? To ja Jean. Słuchaj Fele nie wiem co robić – łkała w niebogłosy. Mogę to zrobić na wiele sposobów, ale nie wiem jak. Boję się, że próba może okazać się nieudana – ciągnęła drżąco Jean. Ale co ty gadasz? – zapytał zaspany Fele. No przecież Ci mówię cały czas, że nie wiem co robić. Nagle w słuchawce Jean usłyszała trzask. Fele jesteś tam? – wyła Jean. Jestem, jestem tylko kurwa nie wiem o czym ty do mnie mówisz. – odburknął Fele. Już wiem – zasopraniła Jean. Wiem, zrobię to farmakologicznie. Chyba wezmę te cholerne prochy– zastanawiała się głośno Jean. Wiesz co Jean? – próbował ciągnąć Fele, po czym stracił kontrolę nad emocjami i wywrzeszczał – Ty głupia pindo wiesz, która jest godzina? Weź sobie dwakace albo ugotuj rosołu. Wtedy ci przejdzie ten cholerny kac.
poniedziałek, 1 czerwca 2009
bo to je tak
Samiec: Jakiej muzy słuchasz?
Samica: Ja słucham raczy metalu. A ty pewnie popeliny?
Samiec: A ja słucham raczy trip hopu, jazzu i rocka.
Samica: łohoho, czyliś ty osluchany...
Samiec: Chocia nie pogardze dobrym bitem ale to musi byc taki bit ze mnie wcisnie tak ze ledwo widzę.
Samica: Masz racyje, ja tez lubie dobre techno czasami.
Samica: Ja słucham raczy metalu. A ty pewnie popeliny?
Samiec: A ja słucham raczy trip hopu, jazzu i rocka.
Samica: łohoho, czyliś ty osluchany...
Samiec: Chocia nie pogardze dobrym bitem ale to musi byc taki bit ze mnie wcisnie tak ze ledwo widzę.
Samica: Masz racyje, ja tez lubie dobre techno czasami.
Moje rudości
chciałem kiedyś zajrzeć w świt słońca
wybierać pozorne drogi bez przejścia
dla pieszych podobno zawsze istniały
łatwe kolacje
rozbieranie przebieranie i bieda
którą klepią po tyłku zboczone
nierówności stały się znośne
liczenie kamieni to ostatnio ciekawostka
ale już tylko pomarańczowe domy stoją
i na coś liczą
wybierać pozorne drogi bez przejścia
dla pieszych podobno zawsze istniały
łatwe kolacje
rozbieranie przebieranie i bieda
którą klepią po tyłku zboczone
nierówności stały się znośne
liczenie kamieni to ostatnio ciekawostka
ale już tylko pomarańczowe domy stoją
i na coś liczą
Baba piaskowa
Lajt on strit
prosta sobie stoi
stoi sobie garbata
rozbłysła zbłękitniała
a pies zadarł łapę
opętana kołnierzem
jednołapa bezskrzydła
miejscami dwugłowa
a pijak się waha
skromnie skłoniona
oblegana i ciemna
a kiecka za krótka
wieczorem
stoi sobie garbata
rozbłysła zbłękitniała
a pies zadarł łapę
opętana kołnierzem
jednołapa bezskrzydła
miejscami dwugłowa
a pijak się waha
skromnie skłoniona
oblegana i ciemna
a kiecka za krótka
wieczorem
Zgryzota niesamowita
Żyje się albo dla idei albo ideami. Gorzej, gdy te okazują się zwyczajnym wykwitem wyobraźni. Wtedy trzeba zadać sobie pytanie: „Czy oby na pewno wyłączyłem żelazko?”. A później wystarczy już tylko wrócić do rzeczywistości i zgodnie z prawami natury zadbać, aby pamiętali o nas jak najlepiej.
Wyrewolwerowany
Aśka z ganzesrołzes nie opowiadała mi o konsystencji
a jednak cytoplazma z niej wylazła.
a jednak cytoplazma z niej wylazła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)