środa, 26 sierpnia 2009

Paniusia i potworki




Za rogiem, kiele kościoła tuż przy poczcie, na drewnianej ławce koło krzaczka siedziała Paniusia Sierotka. Odziana była bodaj w przykrótką kieckę koloru deszczu, a na jej głowie dyndała beretka w kwiatki lotosu. Hmm - pomyślala Paniusia. Tak sę siedzę i siedzę i nikogo wokół nie ma.
I wstała więc Paniusia z drewnianej ławki koło krzaczka. Popatrzyła, podrapała się po dyndającej beretce i postanowiła iść. Tak szła Paniusia Sierotka już z kilkanaście minut aż zobaczyła przed sobą cuda i dziwy jakich dotąd nie widziała. Po chodniku pełzło coś, sztuk dwanaście. Na śliskich karczyskach potworki dźwigały zawinięte jak Sierotkowe włosy muszelki.Te Paniusia, gdzie idziesz hę? - zapytał jeden z potworków. - O to wy mówicie?! - zszokowana Paniusia prawie wywrzeszczała, po czym dodała - A tak sę idę i idę i idę. Pomyślałam sę, że jak będę szła to pewnie coś mnie ciekawego spotka. - I co Paniusiu spotkałaś już coś ciekawego? - zapytał drugi z potworków. - A szkoda gadać, nogi mnię tylko zabolaawszy i guzik z tej drogi, ciewawego nic tu nie ma. - To cho z nami Paniusiu - zaproponował bez jaknięcia trzeci z potworków. - My Ci pokażemy coś ciekawego...